Pudrowe marzenie :) Chanel Les Beiges

Cześć Słonka!

Od 4 dni przebywam w Polsce, przede mną jeszcze 5 dni.
Każda wizyta w ojczystym kraju jest dla mnie (poza widzeniem się z rodziną i przyjaciółkami) świetną okazją zakupową. Wszak często znajduję tu takie skarby, jakie ciężko dostać gdzie indziej.
Zdążyłam poczynić już małe zakupy, haul wkrótce, ale najważniejszy zakup zrobiłam zaraz pierwszego dnia po przylocie do Polski.

Wymarzyłam sobie ten puder kilka tygodni temu, przeczytałam bardzo dużo pozytywnych opinii, więc stwierdziłam, że ten puder jest dla mnie!
Ale najpierw wcale nie mogłam go kupić - okazało się, że w Austrii tudzież w Niemczech nie wszystkie kolory są dostępne! Był tylko jeden jedyny bardzo jasny odcień (10), a później dopiero 30, 40 itd... A to niestety bardzo ciemne kolorki! Mimo że ja do bledziuchów nie należę, nie znalazłam pasującego odcienia.
Dlatego nie zostało mi nic innego, jak cierpliwie czekać na przyjazd do Polski, aby kupić chyba najbardziej uniwersalny odcień, jakim jest 20.
Myślałam, że być może na lotnisku w strefie Duty Free w Austrii lub w Niemczech (miałam przesiadkę w Berlinie) będą mieli te odcienie. Niestety... A pani w Berlinie to chyba mi nawet nie wierzyła, że istnieją jeszcze inne odcienie. Powiedziała mi nawet, że ten puder nie jest do wykończeń, lecz jest to puder do podkreślania niektórych partii twarzy (czyli po prostu bronzer), i dlatego dostępne są jedynie tak ciemne kolory!
Nie lubię takiej niewiedzy i wciskania kitu. Ale to już zupełnie inny temat...
A więc wylądowałam w Krakowie, puderek nabyłam, moją wytęsknioną 20!!!! :) 
Zachwyciłam się od pierwszego nałożenia :)
Puder jest przepięknie wykonany, ma całkiem fajny pędzelek, choć ja używam raczej dużego pędzla, ale w sytuacjach awaryjnych ten całkiem fajnie się sprawdzi.
Puderek tworzy na twarzy delikatne aksamitne wykończenie, jednocześnie nie daje uczucia wysuszenia bądź ściągnięcia. Ba, mam wrażenie, że wręcz nawilża! :) 
Puder nie jest mocno napigmentowany, moim zdaniem jest wręcz transparentny. Jest leciutki, prześlicznie rozświetla twarz, cudownie pachnie.... No mówię Wam, cud miód :) 
Być może kupię sobie jeszcze jeden z tych pudrów, odcień 30 lub 40, którego będę naprawdę używała jako bronzera ;)
Co do trwałości to myślę, że puderek nie przetrwa całego dnia, zwłaszcza w te upały. Ale dla mnie to nie problem, bo uwielbiam aplikować ten wspaniały kosmetyk :)
Szczerze polecam!
Pozdrawiam Was w ten upalny niedzielny wieczór!
Buziaki!!

Sposób na niechcianego włoska - golarka elektryczna Braun


Gładkie nogi to podstawa, nie tylko latem, wie to każda z nas :) 
Ja po wielu próbach i błędach chyba znalazłam metodę,  ktora jest dla mnie najlepsza. 
Od lat goliłam nogi na mokro, pianka, maszynka... Mialam również krótką i bolesną przygodę z depilatorem (nie chodzi juz o sam ból przy depilacji,  lecz o niesamowite podrażnienie mieszków włosowych). Kilkakrotnie stosowałam plastry z woskiem, i tu również kończyło się na podrażnieniu. Usuwałam włoski u kosmetyczki,  kończyło się niewiele lepiej. Za każdym razem po moich nie do końca udanych probach wracałam do rytuału maszynka, pianka... 
 
 Calkiem niedawno wpadłam na pomysł,  aby spróbować golarki elektrycznej. Mój wybór padł na golarke Braun Silk épil Legs & Body.
 
Golarka ta jest przeznaczona do golenia nóg,  pach oraz okokic bikini. 
Wyposażona jest w specjalne nasadki: 
1. OptiShave - przeznaczona do golenia nóg
  

2. Nasadka wygładzająca - również do golenia nóg,  dodatkowo posiada funkcję peelingującą
 
 
3. Nasadka do modelowania okolic bikini
 
 
Stosowanie golarki jest bardzo proste, wystarczy pamiętać,  aby podczas golenia zarówno powłoczka goląca jak i trymer stykały się ze skórą.  
 
Moje wrażenia po kilkukrotnym zastosowaniu golarki są bardzo pozytywne. Jest to zdecydowanie najszybsza, najłagodniejsza i najmniej inwazyjna metoda, jaką stosowałam.  Skóra nie jest podrażnienia,  włoski dają się dokladnie usuwać, nawet w trudniejszych miejscach, jak np. kolana. Golenie zajmuje mi dużo mniej czasu, nie muszę bawić się w pianki itp. Po goleniu wystarczy nałożyć balsam nawilżający i nogi są gładziutkie :-) 
Jeśli chodzi o odrastanie włosów to jest to oczywiście indywidualna sprawa. Ja musze golic nogi mniej wiecej co 4 dni. 
 
Podsumowując: polecam tą golarkę wszystkim, ktorzy preferują golenie.
Zapłaciłam za nią w Austrii 41 Euro. Nie jest to cena zwalająca z nóg,  a myślę, że ta golarka długo mi posłuży :-) 
 
Napiszcie proszę jakie są wasze metody na włoska :-) 

Recenzja kremu BB od La Roche Posay

Slonka moje, w ostatnim tygodniu udalo mi sie kupic kilka ciekawych produktow. Dzis zaprezentuje wam jeden z nich:

Krem BB firmy La Roche Posay


Ja nie mam zbyt wysokich wymagan od kremu BB. Nie przykladam wagi do oryginalnej azjatyckiej formuly.
Dla mnie idealny Bebik powinien poprostu pielegnowac, nawilzac, dawac ladny naturalny kolorek, ewentualnie delikatnie wyrownac koloryt skory. Jesli chodzi o ukrycie niedoskonalosci, to do tego celu mamy podklady oraz korektory.

Moim ulubionym kremem BB jest ten z Pat&Rub. Ostatnio jednak coraz czesciej pojawiaja mi sie jakies drobne podraznienia i zaczerwienienia na skorze twarzy. Przestraszylam sie, ze byc moze moja skora nie do konca polubila sie z naturalnymi skladnikami kremu Pat&Rub.
Dlatego postanowilam zrobic sobie chwilowa kwarantanne od tego Bebika z P&R, aby przekonac sie, czy to wlasnie on mi szkodzi.

Jako alternatywe wybralam krem BB z aptecznej marki La Roche Posay. Nie oczekiwalam niczego nadzwyczajnego, ale powiem szczerze, ze jestem tym kremem bardzo pozytywnie zaskoczona!


Dostepne sa 2 kolory, light oraz medium, ja wybralam ten drugi. Pierwszy bedzie idealny dla bardzo jasnych cer.
Trudno jest mi cokolwiek powiedziec o tych kolorach - to bardzo indywidualna kwestia. Wolalabym osobiscie, aby kremik ten zawieral wiecej zoltego pigmentu, tak jak jest to w przypadku Pat&Rub. Ale ogolnie jest OK :) Zaraz po zaaplikowaniu kolor na buzi wyglada dosyc intensywnie, ale po chwili krem utlenia sie i dopasowuje sie do naturalnego odcienia skory.

Krem bardzo ladnie stapia sie ze skora, nie tworzy plam, nie powoduje swiecenia. Dzieki konsystencji fluidu naklada sie bezproblemowo. Nalezy go jednak nakladac oszczednie, poniewaz gdy przesadzimy z iloscia, to krem sie roluje.

Skora wyglada po nim na wypoczeta i zrelaksowana, nabiera bardziej jednolitego koloru. Pory zostaja delikatnie zamaskowane.
Wazne jest rowniez, ze krem nie wysusza skory (mam cere mieszana, z tendencja do przesuszen na policzkach). Stosuje go albo na lekkie serum z TBS, albo bez niczego na oczyszczona skore. Nawilzenie jest wystarczajace.

Uzywam tego kremu zamiast podkladu. Stopien krycia jest dla mnie zadawalajacy. 

Kremik posiada faktor ochronny o wysokosci 20. Taki faktor zupelnie mi wystarcza.


Produkt zamkniety jest w estetycznej tubce o pojemnosci 40 ml.
Przy wydobywaniu produktu nalezy troche uwazac, poniewaz ze wzgledu na lekko lejaca konsystencje czasem nabiera sie zbyt duzo kremu naraz.

Dla zainteresowanych sklad:




Cena tego kremu w Austrii to 17 Euro.

Ciesze sie, ze trafilam na ten krem! Bede go stosowac na zmiane z Pat&Rubkiem.

Slyszalam rozne opinie na temat tego BB, nie zawsze pozytywne.
Ja jednak jestem z niego bardzo zadowolona i mysle, ze warto go wyprobowac.



Częśc 2: Brąz dla niecierpliwych, na już, od zaraz :)

Dzis zgodnie z wczorajsza zapowiedzia zaprezentuje wam drugi produkt, ktory przeznaczony jest do koloryzowania skory - balsam brazujacy, pelniacy dodatkowo role samoopalacza, marki Pat&Rub. 


Wedlug producenta: 

Samoopalacz wyjątkowo dobrze rozprowadza się na skórze, świetnie się wchłania, nie pozostawia smug. Dzięki pigmentom rozprowadzanie balsamu jest precyzyjne. Oprócz roślinnych substancji samoopalających (roślinne DHA, olej marchwiowy, ekstrakt z łupin orzecha włoskiego), kosmetyk naturalny zawiera roślinne substancje silnie nawilżające, odżywiające skórę oraz łagodzące podrażnienia.

Sklad jest swietny, zreszta jak we wszystkich kosmetykach tej marki. 
Ze strony Pat&Rub skopiowalam skladniki tego balsamu: 

"INCI:

A jaka jest moja obiektywna opinia o tym produkcie? 
Producent obiecuje nam, iz balsam dziala niczym make-up dla ciala, jednoczesnie ja pielegnujac. Zaraz po nalozeniu skora zyskuje zlocisto-brazowy odcien, a po kilku godzinach pojawia sie opalenizna dzieki funkcji samoopalacza. 
I powiem wam szczerze - nie sa to puste obietnice!

Produkt ma przyjemna konsystencje, bardzo latwo rozprowadza sie na skorze. Nie nalezy jednak przedobrzyc z iloscia, bo balsam lubi sie troche rolowac. Jesli jednak nakladamy go malymi porcjami, to ma zadnego problemu, a my mozemy rozprowadzic produkt rownomiernie, bez smug i plam :) 

Niemalze natychmiast po nalozeniu balsamu skora zyskuje bardzo ladny opalony odcien. Wieczorem balsam bez trudu sie zmywa, ale odcien opalenizny pozostaje - dzieki dzialaniu samoopalacza. Warto wspomniec, ze balsam nie wytwarza tego charaktyrystecznego samoopalaczowego smrodku. Pachnie natomiast po nalozeniu tak troche metalicznie, niezbyt przyjemnie, ale na szczescie ten zapaszek szybko sie ulatnia. 
Przy stosowaniu tego produktu nalezy troche uwazac, poniewaz on lubi brudzic. Nie odwazylabym sie ubrac bialego ubrania na skore potraktowana tym balsamem. Ja stosuje ten balsam do nog, kiedy chce ubrac spodnice lub sukienke. W tej roli bronzer ten spisuje sie doskonale! Efekt opalenizny utrzymuje sie do samego wieczora, jest naprawde niesamowicie trwaly!

Balsam zamkniety jest w praktycznym opakowaniu typu Air-Less o pojemnosci 200 ml. 
Cena tego bronzera jest doysc wysoka - 95 zlotych. Jednak jak juz czesto wspominalam warto polowac na okazje, promocje, ktorych w sklepie internetowym nie brakuje ;) 

Podsumowujac: jest to swietny produkt do uzyskania opalenizny na zawolanie! 
Jest bezproblemowy w uzyciu, nadaje sliczny zlocisty kolor opalenizny, utrzymuje sie przez caly dzien.
Jedynym minusem jest cena...

Buziaki!! 

P.S. Kochane czytelniczki i kochani czytelnicy! 
Bardzo sie ciesze, ze akcja zbierania na protezy oczu dla malego Filipka zostala zakonczona sukcesem! Udalo sie uzbierac potrzebna kwote :) Trzymam mocno kciuki za tego slicznego chlopczyka i zycze mu za calego serca wszystkiego dobrego! 

Brąz dla niecierpliwych, na już, od zaraz :)

Mamy pelnie lata, polowe lipca, ale musze powiedziec, ze z ta pogoda w Austrii roznie bywa. Jesli juz jest cieplutko i slonecznie, to ja musze pracowac ;) Natomiast w weekendy jak na zlosc rzadko kiedy pogoda pozwala na kapiele sloneczne... Dlatego jestem poniekad zmuszona uzywac produkty typu samoopalacz, brazer, specjalnie na nogi, zwlaszcza ze wlasnie ta czesc ciala u mnie najwolniej sie opala. A ja bardzo chetnie nosze spodniczki, sukieneczki ;)
Dzis zaprezentuje wam jeden z dwoch produktow, jakie posiadam, ktore maja za zadanie zapewnic nam ladny i zdrowy braz, odrazu po zastosowaniu, czyli tak, jak lubie najbardziej!

Jest to spray brazujacy do nog marki Artdeco, produkt z rodzaju tzw. "rajstop w sprayu". 

Wg. producenta Spray ten dziala jak podklad, nadaje nogom naturalny brazik, wyrownuje kolor. Jest bardzo wygodny w rozprowadzeniu, trwaly, wodoodporny. Dzieki zawartosci panthenolu, witaminy E oraz ekstraktu z zielonej herbaty spray ten pielegnuje skore. Spray ten dostepny jest w kilku wersjach kolorystycznych.
Produkt ma pojemnosc 100 ml, kosztuje w Austrii ok. 10 Euro.

A jak prezentuje sie ten spray z mojej perspektywy? 

Wybralam kolor nr 3, Sand, jest to naprawde ladny odcien brazu, wygladajacy bardzo naturalnie. To chyba jedyny plus tego sprayu.  
Problem zaczyna sie, gdy chcemy ten produkt rozprowadzic. Wg. producenta nalezy spryskac nogi z odleglosci 15-20 cm i natychmiast rozprowadzic produkt na skorze. Ja oczywiscie dostosowalam sie do tych zalecen. Niestety spray niemalze odrazu zastyga na skorze i poprostu nie da sie go juz rozprowadzic, rozsmarowac! W konsekwencji mialam na nogach plamy, zacieki, z ktorymi nie moglam sie pokazac miedzy ludzmi. Zmuszona bylam zmyc ten fluid z nog i poratowac sie brazerem z Pat&Rub. O tym brazerze napisze wam jutro :)
Sklad tego sprayu rowniez nie powala - mamy tu silikony, PEGi, a takze wiazanke parabenow. 


Podsumowujac - rozczarowal mnie ten produkt. Niemozliwosc rownomiernego  rozprowadzenia go na nogach (juz nie wspominajac o stopach) zupelnie go u mnie dyskwalifikuje. Gdyby nie to, bylabym w stanie wybaczyc ten sklad, ta wysoka cene za stosunkowo mala pojemnosc. 
A szkoda, bo bardzo lubie firme Artdeco. 

Byc moze znacie jakies fajne preparaty, ktorymi mozna sie troche wspomoc, jezeli chodzi o brazowanie :) 
Bardzo jestem ich ciekawa! 
Zapraszam jutro na druga czesc recenzji, jutro przedstawie wam brazer + samoopalacz mojej ulubionej firmy Pat&Rub. 

Dobrej nocki!!

P.S. Drogie czytelniczki, drodzy czytelnicy, zachęcam Was do pomocy temu małemu Skarbowi, któremu ja z całego serca kibicuję i życzę wszystkiego najlepszego!
 



Czerwcowe denko

Witajcie skarby!

  Moje czerwcowe denko nie jest specjalnie imponujace, jesli chodzi o ilosc zuzyc. 


1. Samoopalacz Pat&Rub
Lubie ten samoopalacz przede wszystkim za swietny sklad, a i dzialanie jest fajne. Moge mu nawet wybaczyc ten samoopalaczowy zapach ;) 
Wlasnie kupilam kolejne opakowanie. 


2. Zel pod prysznic Pat&Rub, seria rozgrzewajaca
Zele z tej firmy sa niesamowicie wydajne! 
Ten z serii rozgrzewajacej przyjemnie pachnie gozdzikiem, synamonem. Jest to jednak jak dla mnie zapach jesienno-zimowy, na lato wole cos lzejszego badz owocowego. 
Napewno siegne ponownie po ten zel, ale dopiero w zimie. 

3. Maska do wlosow tlustych Pat&Rub
Ta maska to moj hit. Zuzylam juz drugie opakowanie, kolejne stoi juz u mnie na poleczce w lazience. 
Jest to moja ulubiona maska, idealnie odswieza i oczyszcza skore glowy, u mnie dodatkowo wzmocnila cebulki wlosowe. Wypada mi znacznie mniej wlosow, niz kiedys. Jedyne do czego moge sie przyczepic, to wydajnosc. Za ta cene powinno byc troche wieksze opakowanie. 
Mimo wszystko maska jest moim must have :) 

 
4. Olejek do ciala Pat&Rub z serii hipoalergicznej
Najlepszy olejek, jaki mialam okazje stosowac! Idealnie nawilza, lekko natluszcza, nie pozostawia lepkiej warstwy, szybko sie wchlania. Same pozytywy. Nie moge sie obejsc bez tego olejku. Obecnie uzywam drugiego opakowania. 

 
5. Krem na noc Pat&Rub z serii 30+
Swietny krem w bardzo praktycznym opakowaniu. Obecnie uzywam trzeciego opakowania. Nie znalazlam do tej pory lepszego kremu na noc, ale kusi mnie ostatnio dla odmiany krem na noc z The Body Shop z serii Nutriganics.

 
6. Dezodorant Sante
Naturalny, ekologiczny dezodorant krysztalowy, ktory u mnie bardzo dobrze sie sprawdza w normalnych warunkach. Posiadam juz trzecie opakowanie.

 
7. Dwufazowy plyn do demakijazu oczu Balea
Dokladnie zmywa, nie podraznia, jest tani, czego chciec wiecej ;) 
Dosyc szybko sie zuzywa, mnie wystarcza na okolo 5 tygodni, ale przy cenie  € 1,65 mozna mu to wybaczyc. Uzywam juz kolejna buteleczke. 

 
8. Krysztalki do kapieli stop Balea
Ta saszetka wystarczyla na 2 uzycia. Przyjemny produkt, ale teraz chce sobie kupic tabletki do kapieli, najlepiej z Peggy Sage. Byc moze jednak jeszcze kiedys siegne po te krysztalki. 

 
9. Koncentrat wygladzajacy pod oczy Balea
Zuzylam 4 opakowania po 5 kapsulek. Stosowalam na noc, w zastepstwie kremu pod oczy. Kapsulki nie podraznily mojej skory, fajnie nawilzaly, co do stopnia wygladzenia skory to trudno mi cokolwiek powiedziec. 
Narazie zaprzestaje ich stosowania, ale byc moze jeszcze kiedys po nie siegne, w ramach kuracji. 


10. Szminka Dior Addict numer 260
Najpiekniejsze opakowanie, jakie kiedykolwiek widzialam. Niestety wiecej powodow do zachwytu nie ma. Szminka bardzo szybko sie zuzywala. Efekt bardzo przecietny. Ot taka zwykla szminka. Niewarta swojej ceny. 

 
11. Pomadka ochronna do ust Oeparol
Przyjemna pomadka, ale nie zachwycila mnie jakos szczegolnie. Wole pomadke nagietkowa od Alverde. 

I to by bylo na tyle :)
Byc moze w lipcu uda mi sie zuzyc nieco wiecej ;) 

Pozdrawiam was goraco i zycze udanej niedzieli!


P.S. Drogie dziewczyny, zachęcam Was do pomocy temu małemu Skarbowi, któremu ja z całego serca kibicuję i życzę wszystkiego najlepszego!



Pedikiur w 7 krokach

O pedikiurze zostalo juz chyba wszystko powiedziane i napisane, tak wiec nie jestem w stanie wniesc tu zadnych innowacji ;)  

Dzis pokaze wam pedikiur po mojemu, w 7 krokach: 
 
1. Usuniecie starego lakieru. 
Do tego celu uzywam aktualnie zmywacza P2.

 2. Skrocenie paznokci za pomoca cazkow oraz wypilowanie pilnikiem. Zazwyczaj ta czynnosc wykonywana jest po wymoczeniu stop, u mnie natomiast na odwrot.



3. Kapiel relaksujaco-zmiekczajaca, trwajaca ok. 20 min., przygotowuje skore stop do peelingu. Narazie uzywam krysztalkow do kapieli stop Balea, ale w przyszlosci zakupie do tego celu specjalne tabletki Peggy Sage. 

4. Peeling do stop. Obecnie nie uzywam tarek, wystarcza mi dobry peeling. Ten z Yves Rocher jest naprawde genialny! Drobinki swietnie masuja i zdzieraja martwy naskorek, sam peeling pachnie bardzo przyjemnie, lawendowo. 

5. Po osuszeniu stop wcieram w nie (z ominieciem plytki paznokcia) zel chlodzacy Balea. 




6. Teraz przychodzi kolej na pomalowanie paznokci. 
Jako podklad uzywam odzywki Inglot. 
Nastepnie nakladam 2 warstwy lakieru, w tym przypadku wybralam lakier P2 w kolorze "lost in paradise".
Oczywscie nie jestem w stanie obyc sie bez separatorow do malowania pazurkow.




7. Na koniec wcieram dobry pielegnacyjny krem do stop, w tym przypadku z Pat&Rub. 

I gotowe :)

A jak wy radzicie sobie z pedikiurem? Ile czasu poswiecacie swoim stopkom?? 
Pozdrowionka :) 


P.S. Drogie dziewczyny, zachęcam Was do pomocy temu małemu Skarbowi, któremu ja z całego serca kibicuję i życzę wszystkiego najlepszego!



Lakier "lost in paradise" P2

Witam was, moje kochane!

Dzis pokaze wam moj pierwszy lakier marki P2, w kolorz "lost in paradise".  
Kupilam go wlasciwie ze wzgledu na kolor, ktory przypomina mi kolor tafli morskiej...  
Nie mam zadnego doswiadczenia z lakierami tej firmy, ale sporo dobrego czytalam o nich w blogosferze.
Lakier pochodzi z kolekcji Color Victim Nail Polish Special. W sklad kolekcji wchodzi 5 lakierow o metalicznych i opalizujacych odcieniach. 
Mnie ten metaliczny turkusik przypadl najbardziej do gustu.
O trwalosci tego lakieru nie moge jeszcze duzo powiedziec, pomalowalam nim paznokcie u stop, jak narazie w czwartym dniu trzyma sie bardzo dobrze, slicznie byszczy, nie mam powodu do narzekania :)
Lakier bardzo dobrze sie naklada, nie tworzy smug, calkiem szybko schnie. Do pelnego krycia wystarcza 2 warstwy lakieru.

Lakier kosztowal niecale 2 Euro. 

Malo kto wie, ze linia kosmetykow P2 to nalezy do austriackiej firmy Palmers, produkujacej wysokiej jakosci bielizne. Kosmetyki P2 mozna kupic jedynie w Niemczech i w Austrii. W Niemczech kosmetyki te dostepne sa tylko w drogeriach DM, a w Austrii znajdziecie je tylko w wybranych salonach z bielizna Palmers. 
Na cale szczescie mamy rowniez Allegro :)


P.S. Drogie dziewczyny, zachęcam Was do pomocy temu małemu Skarbowi, któremu ja z całego serca kibicuję i życzę wszystkiego najlepszego!